Afera w F1? Red Bull zmienia silnik – co z limitem kosztów?

Afera w F1? Red Bull zmienia silnik – co z limitem kosztów?

Zespół FansBRANDS® |

W świecie Formuły 1 nie brakuje tematów związanych z techniką oraz finansami. Coraz częściej, to właśnie ograniczenia budżetowe stawiane przez FIA decydują o strategiach zespołów nie mniej niż kwestie sportowe. Ostatnie doniesienia wywołują spore zamieszanie: zmiana partnera silnikowego przez Red Bulla i możliwy wpływ tego ruchu na równowagę w stawce, jeśli chodzi o wydatki operacyjne wszystkich ekip.

Przypomnijmy – od sezonu 2026 Red Bull Racing zamiast współpracy z Hondą będzie korzystać z jednostek napędowych opracowanych we własnym zakresie, wspólnie z Fordem. To pierwszy raz od dekad, kiedy topowy zespół F1 buduje silniki od zera i od razu deklaruje, że zamierza konkurować na najwyższym poziomie. Przedsięwzięcie to wiąże się z olbrzymimi kosztami – mowa nie tylko o zaawansowanych testach, sprzęcie, ale także o zespole wykwalifikowanych inżynierów.

Właśnie finansowa strona całego przedsięwzięcia budzi niepokój rywali. Lider ekipy McLaren, Andrea Stella, otwarcie wyraził chęć uzyskania jednoznacznej interpretacji od FIA odnośnie tego, jak nakłady na rozwój nowego silnika będą liczone przy obecnie funkcjonującym limicie wydatków. Obawia się, że dopuszczenie „furtki” pozwalającej wydać więcej na projekty silnikowe, może zachwiać konkurencyjnością stawki.

FansBRANDS Formula 1

Obecne przepisy Formuły 1 zakładają podział wydatków na dwa osobne limity: cap związany z samochodem i działalnością wyścigową oraz osobny pułap kosztów rozwoju jednostek napędowych. Regulacje mają zapewnić poziomowanie szans – by nawet mniej zamożne ekipy mogły walczyć o czołowe lokaty i nie przegrywały wyścigu zbrojeń jedynie przez grubość portfela. Z kolei liderzy, jak Red Bull, przekonują, że żaden zespół nie powinien być karany za inwestowanie w przyszłość. Jednak nieprecyzyjne definicje oraz możliwe wyjątki mogą prowadzić do poważnych sporów.

Andrea Stella głośno postuluje o jasne, równe zasady i informuje, że McLaren będzie bacznie obserwował sytuację związaną z kosztami Red Bulla. – Z naszej perspektywy to sprawa fundamentalna dla sprawiedliwej rywalizacji. Trudno oczekiwać utrzymania poziomu zaufania do systemu, jeśli będą pojawiać się niejasności dotyczące sposobu rozliczania takich inwestycji – zaznacza Włoch.

Dodać warto, że Red Bull Powertrains, nowy dział inżynieryjny mistrzów świata, już dwa lata temu ruszył pełną parą z budową infrastruktury i rozbudową zespołu. Nawet dla tak potężnego koncernu, jak Red Bull, opanowanie wszelkich technologii związanych z supernowoczesnymi silnikami hybrydowymi V6 to nie lada wyzwanie. Ford – partner projektu – wnosi jednak nie tylko środki, ale i know-how. Czy to przełoży się na przewagę nad konkurencją już na starcie nowej ery? To pytanie nurtuje wielu ekspertów.

Za kulisami padają kolejne pytania: czy zespoły-klienci nowych jednostek mogą korzystać z tych samych warunków, co producent? Czy pojawi się efekt domina i inne ekipy również spróbują pójść podobną ścieżką, argumentując, że inwestowanie w technologie przyszłości powinno być wyłączone spod limitów? Cały padok oczekuje, jak FIA odpowiednio zareaguje oraz jak transparentnie będą egzekwowane przepisy.

Ostateczna decyzja i interpretacja przepisów mogą mieć olbrzymie konsekwencje na nadciągający sezon 2026 i kolejne lata. Czy Formuła 1 wyjdzie z tego zakrętu jeszcze bardziej wyrównana i konkurencyjna, czy może jedna z ekip zyska przewagę na lata? Wszystko rozstrzygnie się w nadchodzących miesiącach. Jedno jest pewne – finansowe przepychanki poza torem staną się równie emocjonujące, jak sama walka na trasie Grand Prix.