Weekend zaczął się źle dla Scuderia Ferrari podczas Grand Prix Abu Zabi, gdzie czerwoni walczą o nic innego jak tytuł mistrza świata konstruktorów.
W tej rywalizacji już znaleźli się w trudnej sytuacji, i to podwójnie... Podczas gdy kierowca zatruł się jedzeniem na końcowej kolacji dla zawodników, akumulator jego samochodu odmówił posłuszeństwa. Wszystko zaczęło się jak w bajce, ponieważ Charles Leclerc mógł wyjechać na tor razem ze swoim bratem Arhtur.
„Wszystko zaczęło się wczoraj wieczorem, kiedy zatrułem się jedzeniem. Nie spałem całą noc, byłem strasznie zmęczony, nie mogłem myśleć o niczym innym, tylko o tym, kiedy w końcu mogę iść do łóżka. Dzień zaczął się bardzo ciężko... Nie czułem, że chcę wsiąść do samochodu, ale byłem bardzo zmotywowany, mogę jeździć razem z Arthurem. To spełnienie marzenia, dla którego cała nasza rodzina przyjechała tutaj, więc nie mogłem tego przegapić.
Kiedy okazało się, że mamy problemy z akumulatorem i trzeba będzie go wymienić, przyszło mi na myśl wiele rzeczy. Po pierwsze, że mogę stracić szansę na bycie na torze z moim bratem podczas weekendu Formuły 1. A potem jest jeszcze mistrzostwo konstruktorów... Musimy wystartować z dziesiątej pozycji, co znacznie utrudnia weekend. Ale ogólnie traktuję to jako wyzwanie! Czuję się trochę lepiej, wyśpię się w nocy i wrócę z naładowanymi akumulatorami. To, czego potrzebujemy, to wspaniała jutrzejsza jazda i niesamowita niedziela!” – powiedział pechowy Charles Leclerc.
