Max Verstappen to kierowca, którego talent i osiągnięcia budzą uznanie nie tylko wśród sympatyków Red Bulla, lecz także w całym padoku Formuły 1. Holender od lat pokazuje niesamowitą regularność i agresję na torze, dzięki czemu sięgnął już po kilka tytułów mistrza świata. Jednak nawet tak wybitni kierowcy jak Verstappen natrafiają na swoje pięty Achillesowe – w tym przypadku mowa o ulicznym torze w Monako.
Kręte uliczki Księstwa od dekad uchodzą za jedną z największych aren wyzwań dla kierowców i inżynierów. Wielu mistrzów miało na tym torze swoje triumfy i porażki, a sam obiekt nie wybacza żadnych błędów. Dla Verstappena okazuje się on wyjątkowo trudnym miejscem do osiągnięcia pełnego sukcesu, nawet mimo coraz bardziej dominującego tempa Red Bulla w ostatnich sezonach.
Wyjaśnienie tej wyjątkowej sytuacji wymaga głębszego spojrzenia na techniczną charakterystykę samochodu RB20 oraz samą naturę toru ulicznego w Monako. W ostatnich latach bolidy zespołu Red Bull Racing konstruowane były z myślą o prędkościach na prostych i doskonałej aerodynamice. Projektanci skupiali się przede wszystkim na efektywności pakietu pod kątem szybkich, otwartych torów takich jak Spa czy Silverstone, gdzie można wykorzystać pełen potencjał pojazdu.

Jednak Monaco to zupełnie inna bajka. Tutaj kluczowy staje się maksymalny docisk mechaniczny i trakcja przy wyjściach z ciasnych zakrętów, a także fenomenalna zwrotność. Nawet stajnie, które nie mogą konkurować z Red Bullem przez większość sezonu, potrafią zaskoczyć na tym torze. Ferrari i Mercedes wielokrotnie pokazywali, jak ważna jest odpowiednia praca nad zawieszeniem oraz zdolność auta do „wgryzania się” w asfalt i nierówności ulicznych partii toru.
Red Bull w ostatnich latach stawiał na bardzo sztywną charakterystykę zawieszenia i niski prześwit, co w Monako utrudnia zarówno pracę z oponami, jak i przejeżdżanie przez ciasne szykany oraz krawężniki. To powoduje, że nawet tak utalentowany kierowca jak Verstappen musi walczyć nie tylko z rywalami, ale i z własnym samochodem, tracąc ułamki sekundy na każdym okrążeniu.
Innym czynnikiem jest fakt, że Monaco rządzi się swoimi prawami podczas kwalifikacji. Dobry czas jednego okrążenia to często podstawa, by myśleć o solidnej pozycji startowej – a na tym torze wyprzedzanie należy do najtrudniejszych w całym kalendarzu. Verstappen kilkukrotnie musiał uznawać wyższość Ferrari czy Mercedesa właśnie przez minimalne różnice w kwalifikacjach. Co ciekawe, w danych telemetrycznych można zauważyć, jak bolidy włoskie często lepiej radzą sobie z wyboistą nawierzchnią i szybciej nagrzewają opony w zimnych, wilgotnych warunkach, typowych dla sesji w Monte Carlo.
To wszystko sprawia, że mimo absolutnej dominacji Verstappena i Red Bulla na wielu torach, Monako pozostaje niezdobytym szczytem. Współczesna Formuła 1 to nie tylko umiejętności kierowców, ale przede wszystkim niuanse techniczne, których nie zawsze da się zniwelować samym talentem. Może właśnie dlatego wygrana na ulicach Monte Carlo smakuje najbardziej i to ona dopełnia kolekcji każdego wielkiego mistrza.
Czy w najbliższych sezonach Red Bull zdoła dostosować swój bolid do specyfiki torów ulicznych, dając Verstappenowi upragnione zwycięstwo w Monako? Odpowiedź poznamy już niebawem – a niewątpliwie każdego sezonu to właśnie ulice Monte Carlo będą najważniejszym sprawdzianem dla każdego pretendenta do tytułu mistrza świata.