W świecie Formuły 1 pojawiają się momenty, które świadczą o tym, jak bardzo popularność sportu dynamicznie wzrosła w ostatnich latach. Nie chodzi już wyłącznie o same wyścigi czy technologię, ale także o ludzi związanych z tym środowiskiem. Jedną z najważniejszych i najciekawszych postaci tej rewolucji jest Toto Wolff, szef zespołu Mercedes-AMG Petronas F1 Team. Jego droga od anonimowego managera do rozpoznawalnej gwiazdy jest fascynującym przykładem na globalizację i ewolucję Formuły 1.
W Stanach Zjednoczonych zjawisko Formuły 1 zyskało ogromny impet – nie tylko za sprawą dodatkowych wyścigów, ale również poprzez ekspansję medialną, na czele z popularnym serialem „Drive to Survive” produkcji Netflixa. To właśnie ten serial otworzył drzwi amerykańskiemu światu rozrywki dla bohaterów padoku. Okazuje się, że nawet szef zespołu, który kiedyś mógł swobodnie spacerować ulicami wielkich miast zupełnie niezauważony, dziś wzbudza tak duże emocje, jak celebryci światowego formatu.
Toto Wolff sam przyznaje, że jeszcze kilka lat temu w Nowym Jorku mógł spokojnie przechadzać się po ulicach, a nikt nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej – ludzi zatrzymują go, proszą o zdjęcia i autografy. Schemat traktowania osób związanych z Formułą 1 przez społeczeństwo przeszedł prawdziwą metamorfozę. Wolff nie jest tu wyjątkiem – podobne doświadczenia mają wszyscy kluczowi gracze tej dyscypliny.

Tym, co jeszcze kilka sezonów temu wydawało się niemożliwe, dziś jest codziennością. Świadomość marki Formuła 1 eksplodowała za Oceanem także dzięki strategicznym inwestycjom medialnym firm takich jak Apple czy Netflix. Warto wspomnieć, że dzięki szeroko zakrojonym działaniom promocyjnym nawet osoby całkowicie spoza świata motorsportu zaczynają kojarzyć nazwiska Rossiego, Wolffa czy Hamiltona. Wzrost rozpoznawalności sprawił, że na wyścigach pojawiają się tłumy, atmosfera przypomina znane z NBA czy NFL widowiska, a kluczowe osobistości dostępne są nie tylko w sportowych mediach, ale również w programach śniadaniowych czy hollywoodzkich eventach.
Ciekawostką jest, że Apple realizuje właśnie pełnometrażowy film o Formule 1 z udziałem Brada Pitta, a produkcją kieruje sam Lewis Hamilton. To kolejne potwierdzenie, że świat Formuły 1 wkroczył w zupełnie nową erę – erę, gdzie sport spotyka się z kulturą masową i rozrywką na poziomie światowej ligi. Można śmiało powiedzieć, że obecność Toto Wolffa czy innych postaci F1 w środowisku hollywoodzkim nikogo już nie dziwi, a wręcz przeciwnie – jest oczekiwana.
Co powoduje tę przemianę? Kluczowa rola przypada tutaj umiejętnościom zarządzania wizerunkiem – zarówno własnym, jak i całej dyscypliny. Wolff komentuje, że aby pozostać w czołówce, zespoły muszą nie tylko odnosić sukcesy sportowe, ale i być gotowe do częstych interakcji z mediami, marketingiem oraz szeroko pojętym światem rozrywki. Dla fanów znaczy to tylko tyle, że ich bohaterowie są dziś bliżej niż kiedykolwiek – dostępni, autentyczni i obecni nie tylko na torze, ale i w codziennym życiu milionów ludzi na całym świecie.
Jaka przyszłość czeka Formułę 1? Jeżeli obecne trendy się utrzymają, sport ten czeka dalsza ekspansja zarówno na rynku amerykańskim, jak i globalnym. Za sprawą pasji, zaangażowania i odrobiny show-biznesowego sznytu możemy być świadkami dalszego wzrostu zainteresowania, którym będą żyli nie tylko zagorzali kibice, ale również nowi, dotychczas obojętni na motorsport odbiorcy.