Dotarliśmy do ostatniego wyścigu sezonu 2024, który dla wielu oznaczał pożegnanie, dla niektórych debiut, a dla innych zdobycie tytułu mistrza świata.
Start był interesujący, Max Verstappen bardzo zwinnie wbił się w Oscara Piastriego, a przy tym wywrócił zarówno Australijczyka, jak i siebie... Podobnie potoczyła się sytuacja z innym Red Bullem, Sergio Perez stracił na tym w walce z Valtterim Bottasem i znalazł się poza torami. Następnie nastąpiła faza VSC, a Piastri zakończył wyścig Franco Colapinto, który miał pechową awarię. Na czołowej pozycji znajdowali się Lando Norris, Carlos Sainz i Pierre Gasly, ale sytuacja ta trwała tylko do pit stopów.
Z powodu różnych strategii mogliśmy zobaczyć kolejność Norris, Sainz, Russell, a w zasadzie długą serię nieciekawych okrążeń. W międzyczasie Valtteri Bottas miał defekt i pechowo wyeliminował również Kevina Magnussena. Paradoksalnie, wyścig Bottasa, który świetnie radził sobie przez cały weekend, zakończył się w haniebny sposób... Incydenty po starcie również nie pozostały bez konsekwencji, Verstappen otrzymał dziesięć sekund kary za „akcję” przeciwko Piastriemu, podczas gdy ten ostatni również dostał tyle samo za incydent z Colapinto.
Po powrocie Lewisa Hamiltona, który zjechał jako ostatni, na ekranie pokazała się kolejność Norris, Sainz, Leclerc. Fronty się ustabilizowały, Norris, dwie Ferrari i dwa Mercedesy, a za nimi Verstappen. Tylko w górnej średniej stawce były mniejsze walki, wymiana wyprzedzeń, a w szarym wyścigu kończącym sezon najciekawiej wypadli Gasly i Hülkenberg. No i zwycięstwo Lando Norrisa z McLarena, które w ostatniej chwili przyniosło tytuł mistrza konstruktorów, podium Carlosa Sainza i Charlesa Leclerca oraz oczywiście piękne wyprzedzenie Lewisa Hamiltona w ostatnim okrążeniu nad Georgem Russellem.