Max Verstappen ma bardzo wygodnie jeździ w Red Bull Racing, nie napotykając na opór i koncentrując się tylko na wyzwaniach z zewnątrz. Według jednego z insiderów, to może być powód, dla którego dramatycznie słabo radzący sobie Meksykanin jeszcze nie został zwolniony…
Wielu osobom jest niewygodnie - nie tylko w stawce, ale także poza nią - że podczas gdy kierowca na poziomie Carlosa Sainza przechodzi do jednej z najsłabszych ekip w stawce, w drugim samochodzie zespołu, który dostarcza indywidualnego mistrza świata, siedzi zawodnik, który często nie osiąga nawet poziomu F2. Ostatnio Eddie Jordan wybuchł, mówiąc, że nie rozumie, co się tutaj dzieje. A właściwie przeciwnie: bardzo dobrze rozumie!
„Kiedy mowa o Sergio Perez, zawsze czuję się z tego powodu bardzo niekomfortowo, ponieważ naprawdę lubię tego chłopaka. Miły facet, przyjemne towarzystwo, ale to, jak się zmaga i walczy, aby utrzymać swoje miejsce, po prostu nie jest godne… I zawodowo powinien być bez szans, przynajmniej na podstawie swojego występu. Ale jest tam Max Verstappen i Christian Horner, myślę, że to ich wina. Ten ostatni obsługuje tego pierwszego, ponieważ Max wywiera na niego presję i nie chce mieć rywala wewnątrz zespołu. To konkretnie dlatego Carlos Sainz nie mógł przejść do Red Bulla.
To nie jest najlepsze podejście sportowe, nad którym warto by się zastanowić…” - powiedział Jordan. Trudno byłoby polemizować z tym staruszkiem.