W świecie Formuły 1 pojawiła się niedawno dość niezwykła teza – Ayumu Iwasa, młody talent wspierany przez Red Bulla, miałby być bardziej obiecującym kandydatem do fotela F1 niż obecny kierowca AlphaTauri, Yuki Tsunoda. Opinie te podsyca aktualna forma obu zawodników i strategia juniorskiego programu Red Bulla, który nieodmiennie zaskakuje swoimi decyzjami. Czy rzeczywiście japoński debiutant w Super Formule przerasta obecnego kierowcę Formuły 1? Sprawdzamy!
Ayumu Iwasa to nazwisko, które fanom motorsportu może być już dobrze znane. Młody Japończyk zachwyca nie tylko skutecznością w Super Formule, ale również wyważonym podejściem do wyścigów i zdolnością szybkiego przyswajania wiedzy. Wiele osób porównuje jego ścieżkę z innym protegowanym Red Bulla, Yukim Tsunodą, który już czwarty sezon ściga się w F1 w barwach zespołu obecnie znanego jako Visa Cash App RB (dawne AlphaTauri).
Kluczowe są tu przede wszystkim wyniki. Podczas gdy Tsunoda w Formule 1 pokazuje się z dobrej strony, to nie brakuje opinii, że nadal popełnia błędy bardziej typowe dla debiutanta. Z kolei Iwasa, będąc na identycznym etapie kariery, imponuje zarówno szybkością, jak i niezwykle dojrzałą jazdą w egzotycznych dla europejskich kierowców warunkach Super Formuły w Japonii. Czy jest więc już gotowy na Formułę 1?
Wielu ekspertów podkreśla, że Red Bull nie boi się ryzyka i chętnie stawia na bardzo młodych kierowców. Szefowie austriackiej stajni regularnie weryfikują nie tylko zdolności czysto wyścigowe swoich protegowanych, ale też ich umiejętność współpracy z zespołem, szybkość adaptacji do nowych warunków czy wytrzymałość psychiczną. Iwasa wciąż rozwija się i pokazuje, że jest kierowcą o niezwykłym potencjale. Jego naturalna szybkość, umiejętność pracy z oponami oraz gotowość do podejmowania ryzyka, to cechy bardzo pożądane w królowej motorsportu.
Warto zauważyć, że konkurencja o miejsce w kokpicie Red Bull Racing czy zespołu siostrzanego jest niezwykle zacięta. Pojawiają się nazwiska dopiero co awansujących gwiazd F2 jak Isack Hadjar czy już doświadczonych jak Daniel Ricciardo, a przecież walka o miejsce w F1 to nie tylko kwestia czystych wyników, ale też marketingowego potencjału, wsparcia sponsorskiego czy szeroko rozumianej „charyzmy”. Tu Iwasa – jako reprezentant Japonii – może być cenną kartą przetargową, uwzględniając azjatycki rynek.
Yuki Tsunoda, mimo że solidnie punktuje w tym sezonie i nieraz wygrywa pojedynki z Ricciardo, wciąż zmaga się z opinią zawodnika nieprzewidywalnego. Z drugiej strony, debiut Iwasy w F1 może być powiewem świeżości i elementem, który pozwoli Red Bullowi utrzymać konkurencyjność w wyścigu o młode talenty. Ciekawostką jest fakt, że Iwasa regularnie współpracuje z inżynierami F1 podczas testów symulatorowych, a inżynierowie już chwalą jego dokładność feedbacku i umiejętność znajdowania limitów bolidu.
Fani Formuły 1 w Polsce i na świecie nie ukrywają ekscytacji. Czy to właśnie Ayumu Iwasa zostanie następną „rakietą z Japonii” na torach Grand Prix? Jeśli Red Bull utrzyma aktualne tempo rozwoju młodych talentów, nie zdziwimy się, gdy Iwasa już za rok wskoczy do stawki F1. A wtedy rywalizacja japońskich kierowców na najwyższym poziomie nabierze zupełnie nowego wymiaru!
Oczywiście decyzje o awansach nigdy nie są przypadkowe – liczą się miesiące przygotowań, dziesiątki tysięcy okrążeń w symulatorze i przede wszystkim wsparcie całego programu. Iwasa dostaje właśnie swoją życiową szansę – czy ją wykorzysta, czas pokaże. Jednak już dziś jego walka o miejsce w Formule 1 rozpala emocje zarówno w stawce, jak i wśród kibiców czekających na nową gwiazdę japońskiego motorsportu.