🏆 Klasyfikacja F1®: 👉 Zobacz teraz!

🏁 Następny weekend F1®: 👉 Dowiedz się więcej!

Leclerc załamany! Ferrari tonie w Katarze – co się dzieje?

Leclerc załamany! Ferrari tonie w Katarze – co się dzieje?

Zespół FansBRANDS® |

Ferrari ponownie znalazło się w centrum uwagi podczas weekendu wyścigowego w Katarze, ale tym razem nie za sprawą spektakularnych wyników. Charles Leclerc, jeden z liderów zespołu z Maranello, przyznał otwarcie, że Czerwoni wciąż borykają się z problemami z osiągami, które uniemożliwiają im walkę o czołowe pozycje zarówno w kwalifikacjach, jak i w formacie sprintu. Wielu kibiców Ferrari liczyło, że na torze Lusail doczekają się poprawy, jednak rzeczywistość okazała się brutalna.

Sobotnia rywalizacja na katarskim torze pokazała, jak bardzo zespół z Maranello musi jeszcze popracować nad swoim pakietem wyścigowym. Leclerc przez cały weekend nie mógł znaleźć odpowiedniego balansu samochodu, co przekładało się na brak prędkości na prostych oraz niepewność w szybkich zakrętach. Problemy te nie są nowe — Ferrari od kilku wyścigów walczy nie tylko z Red Bullem czy Mercedesem, ale coraz wyraźniej także z McLarenem i nawet Aston Martinem.

Szczególnie bolesny dla kibiców był rezultat sprintu, gdzie Leclerc uzyskał zaledwie dziesiąte miejsce. Oczekiwania wobec niego są zawsze wysokie, ale nawet on sam przyznaje, że Ferrari oscyluje na granicy “połowy stawki”, jeśli chodzi o tempo wyścigowe. To sytuacja, która nie przystoi zespołowi o tak bogatej historii i ambicjach.

FansBRANDS sklep F1

Jak sam Leclerc stwierdził po sprintowym wyścigu, Ferrari nie jest obecnie w stanie zaprezentować tempa porównywalnego ani z najszybszymi zespołami, ani z czołową piątką. “Po prostu brakuje nam prędkości. Staramy się znaleźć rozwiązania, ale obecnie jesteśmy bardzo daleko od ideału” — powiedział kierowca z Monako. To przygnębiające słowa, które mocno kontrastują z początkiem sezonu, gdy wielu ekspertów spodziewało się, że Ferrari włączy się do prawdziwej batalii o mistrzostwo świata.

Warto zaznaczyć, że tegoroczny bolid SF-23 był wielką niewiadomą już od zimowych testów. Z jednej strony charakteryzuje się ogromnym potencjałem w pojedynczym okrążeniu, ale w warunkach wyścigowych często “zjada” opony, a balans przedniej i tylnej osi jest bardzo niestabilny. To sprawia, że zarówno Leclerc, jak i Carlos Sainz, muszą walczyć nie tylko z bezpośrednimi rywalami, ale również ze swoim własnym samochodem, starając się utrzymać go na limicie przez kolejne stinty.

Na domiar złego, Ferrari wciąż nie ma jasnej strategii na resztę sezonu. Przegrywając walkę z McLarenem i Aston Martinem o pojedyncze punkty, muszą szukać światełka w tunelu, które pozwoli im utrzymać się na podium klasyfikacji konstruktorów. Leclerc wielokrotnie podkreślał, że zespół pracuje dzień i noc nad poprawą aerodynamiki oraz zarządzaniem oponami, jednak rywale także nie próżnują i nieustannie rozwijają swoje pakiety techniczne.

Kibice Ferrari muszą uzbroić się w cierpliwość, bo choć Ferrari nie traci determinacji, droga do powrotu na szczyt jest wyboista jak dawno nie była. Przed zespołem jeszcze kilka okazji do poprawy — zarówno Singapur, jak i Suzuka powinny lepiej pasować charakterystyce SF-23, zwłaszcza jeśli chodzi o docisk oraz zarządzanie temperaturą opon. Czerwoni muszą jednak niezwłocznie znaleźć rozwiązania, jeśli chcą zakończyć sezon z podniesioną głową.

Dla Charlesa Leclerca oraz wszystkich fanów Scuderii pozostaje nadzieja, że w kolejnych wyścigach zobaczymy przynajmniej błyski starego, wyścigowego Ferrari. Na razie jednak kibice będą musieli uzbroić się w cierpliwość i wierzyć, że zespół z Maranello znajdzie sposób na poprawę formy jeszcze przed końcem obecnej kampanii.