Formuła 1 przygotowuje się na duży przełom wraz z wejściem amerykańskiej marki Cadillac do elitarnego grona konstruktorów królowej motorsportu. Po latach spekulacji i licznych staraniach, projekt zespołu Andretti-Cadillac nabiera realnych kształtów, a inżynierowie już pracują nad projektem pierwszego bolidu przygotowanego w całości przez tę legendarną markę motoryzacyjną. Jasne stało się, że debiut Cadillaca w F1 nie jest już tylko ambitnym marzeniem, lecz zaplanowaną rzeczywistością.
Wprowadzenie amerykańskiej ikony na wyżyny F1 wywołuje dreszczyk emocji. Cadillac nie zamierza pozostać tylko dostawcą silników, jak to miało miejsce w przypadku wielu innych nowych graczy na przestrzeni lat - firma podejmuje wyzwanie pełnej konstrukcji bolidu. Ambicją Cadillaca i Andretti jest to, by w momencie debiutu – spodziewanym na sezon 2026 – ich maszyna nie odbiegała konkurencyjnie od najsilniejszych zespołów. Zespół już zatrudnił sprawdzonych inżynierów i projektantów, którzy od miesięcy pracują nad zaawansowanym projektem aerodynamicznym i mechanicznym.
Co więcej, marka, obok wsparcia koncernu General Motors, korzysta ze swojego doświadczenia w sportach samochodowych, szczególnie w słynnym wyścigu 24h Le Mans. Jednak Formuła 1 wymaga własnego podejścia oraz wykorzystania najnowszych innowacji technologicznych – Andretti-Cadillac zdają sobie sprawę, że ich wejście do najbardziej prestiżowej serii świata musi rzucić rękawicę tuzom, takim jak Mercedes, Red Bull czy Ferrari.
W komunikatach zespołu nie brakuje determinacji – oficjalnie potwierdzono, że pierwszy prototyp Cadillaca F1 przejdzie pierwsze jazdy testowe w okolicach połowy 2025 roku. To kluczowy moment pozwalający wykryć wszelkie niedoskonałości i sprawdzić, jak nowatorski projekt sprawdzi się na torze. Zespół nie zdradza szczegółowej lokalizacji pierwszych jazd, lecz podkreśla, że infrastruktura testowa i laboratoria stoją już na bardzo wysokim poziomie.
Strategia zespołu zakłada, by nie powielać błędów nowych ekip, które w przeszłości nie wytrzymywały tempa rozwoju czy przegrywały walkę aerodynamiczną. Andretti-Cadillac postawią na szeroką wymianę wiedzy między inżynierami z USA i Europy, a sam zespół bazować będzie na dwóch kluczowych ośrodkach – z tych informacji wynika, że część zaplecza inżynierskiego będzie operować w Stanach Zjednoczonych, natomiast departament wsparcia wyścigowego zostanie ulokowany w Europie, by łatwiej integrować się z padokiem i logistyką F1.
Tym, co najbardziej interesuje kibiców, jest oczywiście skład kierowców. Tu na razie panuje pełna cisza – jednak plotki głoszą, że rozważani są zarówno utalentowani zawodnicy z F2, jak i nazwiska z przeszłości F1. Cadillac, znany ze swojego zaangażowania w promowanie amerykańskiego talentu, z pewnością będzie chciał dać szansę przynajmniej jednemu rodakowi.
Debiut Cadillaca w Formule 1 podnosi poprzeczkę wszystkim zespołom. Już teraz rywale analizują potencjał nowej ekipy, a fani mogą spodziewać się ogromnej dawki emocji – nie tylko w kontekście bezpośrednich pojedynków na torze, ale i pod względem strategicznym, marketingowym oraz pod kątem wzbudzenia zainteresowania F1 za oceanem.
Rok 2026 zapowiada się więc jako wyjątkowa cezura dla całego sportu. Cadillac nie tylko aspiruje do zdobycia punktów – ich ambicją jest pokazanie, że współczesna Formuła 1 wciąż potrafi zaskakiwać, sięgać po nowe technologie i pozostawać otwartą na światowe marki. Fani mogą już odliczać dni do pierwszego Grand Prix z amerykańskim bolidem o dźwięcznym nazwisku na polach startowych.