Juan Pablo Montoya znów przyszedł, zobaczył i gdzieś na pewno wygrał - przynajmniej wśród kibiców Lewisa Hamiltona.
Wśród normalnych, zdroworozsądkowych ludzi na pewno nie, to pewne. Charles Leclerc obecnie prowadzi o 23 punkty przed swoim siedmiokrotnym mistrzem świata kolegą, który - mówiąc delikatnie - poza swoimi tytułami ma bardzo mało do zaoferowania. I wiemy, jak działa Formuła 1: to, co było, minęło, liczy się tylko teraźniejszość, a w teraźniejszości można jednoznacznie stwierdzić - przynajmniej na razie - że na podstawie ostatnich lat Hamilton jest w zjeździe... A jednak, według Montoyi, jeśli Scuderia Ferrari chce być mistrzem świata, to przy budowie następnego samochodu należy brać pod uwagę WYŁĄCZNIE potrzeby Lewisa Hamiltona. Potrzeb pilota, który powoli wypala się, zbliżając się do końca swojej kariery. Mocne, prawda?
„Uważam, że należy postępować w ten sposób, że samochód od teraz powinien być rozwijany i budowany wyłącznie według życzeń Hamiltona, a nie Leclerca. To jedyny logiczny krok, jeśli chcą pozostać konkurencyjni w przyszłym roku. Gdyby nowa Scuderia była projektowana z myślą o Charlesie Leclercu, mogłaby przynieść jedną lub dwie wygrane, ale mistrzostwa świata nigdy... Jeśli Hamilton dostanie w swoje ręce batutę dyrygenta, Ferrari szybko pokaże lepsze tempo, ponieważ ma tak duże doświadczenie, że wie, jak uczynić konstrukcję zwycięzcą. Dokładnie tej wiedzy teraz potrzebuje Maranello.” - powiedział Juan Pablo Montoya.
Na pewno...??
Foto: PlanetF1