Lewisa Hamiltona trudno powstrzymać – nie tylko przez konkurentów, ale i pesymizm w garażu. Siedmiokrotny mistrz świata, który od początku sezonu szukał odpowiedniego tempa w swoim bolidzie Mercedesa, tym razem może oddychać z ulgą. Piątkowe treningi przed Grand Prix Azerbejdżanu przyniosły Brytyjczykowi uplasowanie się wśród czołowych kierowców, co jest zwiastunem powrotu do walki o najwyższe lokaty.
Hamilton już podczas pierwszej sesji potwierdził, że ekipa z Brackley robi postępy. Mercedes przywiózł na tor w Baku pakiet drobnych poprawek aerodynamicznych i lepsze zrozumienie ustawień, co zaprocentowało solidnym tempem na długich prostych oraz w wymagających zakrętach starego miasta. Sytuacja w zespole jest na tyle klarowna, że kierowcy zaczynają odważniej wypowiadać się o szansach na dobry wynik.
Jednak zacięta walka o czołowe pozycje to nie tylko sprawa Mercedesa. Ferrari również demonstruje świetną dyspozycję – Charles Leclerc i Carlos Sainz byli równie szybcy, co Hamilton i George Russell. Wszystko wskazuje na to, że walka o podium rozegra się między co najmniej trzema zespołami, a nie tylko niepokonanym w tym sezonie Red Bullem.

Na szybkim ulicznym torze w Baku kluczową rolę odgrywa nie tylko moc jednostki napędowej, ale i sprytna strategia ustawień. Hamilton podkreślał po piątkowych jazdach, że ważnym krokiem było znalezienie kompromisu między niskim dociskiem, potrzebnym na nieskończenie długiej prostej, a stabilnością w technicznych sekcjach miasta. To zadanie, z którym Mercedes i Ferrari radziły sobie w treningach znacznie lepiej niż do tej pory.
Co ciekawe, Hamilton wyraźnie zadowolony z pracy zespołu, nie krył swojego optymizmu, lecz jednocześnie zaznaczał, że walka z Red Bullem i Ferrari będzie wymagająca. – Jesteśmy coraz bliżej, ale konkurencja nie śpi. Musimy wydobyć wszystko z samochodu, żeby myśleć o wygranej – przyznał Lewis. Jego postawa zdradza, że mimo ostatnich trudnych miesięcy, mistrz świata nie zatracił wiary w swoje umiejętności ani w potencjał Mercedesa.
Dla kibiców Formuły 1 taki układ sił to wymarzony scenariusz. Po latach dominacji jednego zespołu widok Ferrari i Mercedesa na równi z Red Bullem może oznaczać zupełnie nowy wymiar emocji. Sainz i Leclerc pokazują, że Ferrari wraca do swojego DNA – odważnych ataków i nieprzewidywalnych strategii, a Mercedes odzyskuje pewność siebie w walce o najwyższe cele.
Wyjątkowo szeroki zakres możliwych rozwiązań taktycznych w Baku powoduje, że już w sobotnich kwalifikacjach możemy być świadkami niespodzianek. Krytycznym momentem będzie nie tylko poprawne przejechanie szybciej pojedynczym okrążeniem, ale utrzymanie opon i ustawień na dystansie wyścigu. Hamilton i Mercedes dobrze sobie z tym poradzili podczas długich przejazdów treningowych, sygnalizując, że są gotowi na strategiczną batalię w najbliższą niedzielę.
Fani mogą spodziewać się jednego z najbardziej otwartych wyścigów sezonu – na malowniczych ulicach Baku z dużą szansą na deszczową niespodziankę i ewentualne neutralizacje. W idealnym układzie nie tylko Red Bull, ale także Ferrari i Mercedes odgrywać będą główne role. Szykujmy się na odważne manewry, kontrowersje i – być może – nowych bohaterów tegorocznego sezonu Formuły 1.