Wielkie emocje, ogromne oczekiwania i spektakularna sceneria – tak rozpoczął się weekend wyścigowy Formuły 1 w Las Vegas. Po raz pierwszy od dekad ściganie powróciło na tętniące życiem ulice „Miasta Grzechu”, a kierowcy już od pierwszej sesji treningowej pokazali, że szykuje się widowisko na najwyższym poziomie. Pierwszy trening przed Grand Prix Las Vegas, na ulicznym torze wzdłuż słynnego Stripu, dał próbkę tego, co może nas czekać w niedzielnym wyścigu.
Najlepszym czasem popisał się Charles Leclerc, który za sterami Ferrari ściągnął na siebie uwagę wszystkich kibiców. Monakijczyk udowodnił, że od początku świetnie odnajduje się na nowym, wymagającym torze – wyprzedzając rywali nie tylko umiejętnościami, ale i perfekcyjną adaptacją do świeżej nawierzchni. Leclerc nie tylko pokonał obu kierowców Red Bulla, ale także zaskoczył bardzo szybkim tempem, które pozostawia otwartą kwestię walki o pole position.
Tuż za nim uplasował się Alexander Albon z Williamsa, co wśród kibiców tej ekipy wzbudziło niemałą sensację. Albon wykorzystał wszelkie możliwości, jakie dał mu samochód, a jego precyzja i odwaga w pokonywaniu zakrętów pozwoliła mu zakwalifikować się na drugim miejscu. To kolejny znak, że Williams nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w tym sezonie. Trzeci wynik uzyskał Yuki Tsunoda, który z kolei zapewnił sobie miejsce w ścisłej czołówce tego ekscytującego treningu, udowadniając, że AlphaTauri potrafi błyszczeć na nieznanych torach.
Początek weekendu był jednocześnie widowiskiem dla kibiców, jak i ogromnym wyzwaniem dla zespołów oraz ich inżynierów. Temperatura nawierzchni oraz nietypowa charakterystyka świeżego asfaltu wymusiły liczne korekty w ustawieniach bolidów. Blokujące się koła, drobne uślizgi oraz trudności z przyczepnością były częstymi widokami w trakcie tej pierwszej sesji treningowej. Tor jeszcze „zielony” – czyli pozbawiony nagumienia – zwiększył poziom nieprzewidywalności i ryzyka.
Ciekawie wyglądało również tempo Mercedesa – ani Lewis Hamilton, ani George Russell nie znaleźli się w ścisłej czołówce, choć ekipa liczy na znaczącą poprawę w kolejnych sesjach. Równie dyskretnie wypadła Scuderia Red Bull, której obaj kierowcy – Max Verstappen i Sergio Perez – eksperymentowali przede wszystkim z balansem aerodynamicznym i pracą opon. Dla obu zespołów kluczowe będzie odnalezienie optymalnych ustawień przed kwalifikacjami i wyścigiem.
W Las Vegas nie brakowało też nieoczekiwanych zwrotów akcji. Pierre Gasly zmuszony był przerwać trening z powodu drobnych problemów technicznych, ale wyjście na tor i pierwsze przejazdy nową uliczną trasą wszystkim zawodnikom sprawiły niemałą frajdę, akcentując unikalność tego weekendu w kalendarzu F1. Miasto świeciło tysiącami świateł, a na trybunach z minuty na minutę przybywało kibiców chłonących atmosferę sportowego święta.
Wielka Premiera F1 w Las Vegas już od pierwszych chwil pokazuje, że będzie to historyczna runda zarówno pod względem sportowym, jak i marketingowym. Jeśli tempo pierwszego treningu się utrzyma, a zespoły rozwiążą problemy z ustawieniami, czeka nas prawdziwe święto dla fanów królowej motorsportu. Jedno jest pewne – wyścig w Las Vegas zagwarantuje emocje do ostatniego okrążenia!