Po fenomenalnym początku sezonu 2024, gdzie McLaren coraz częściej stawał w świetle reflektorów jako główny rywal Red Bulla oraz Ferrari, na horyzoncie brytyjskiej ekipy pojawiają się nowe wyzwania. Najnowsze doniesienia ze świata Formuły 1 wskazują, że w Woking nie panuje jeszcze pełna euforia – szczególnie patrząc w przyszłość, czyli na sezon 2025. Mimo świetnych wyników aktualnych bolidów, zespół już teraz mierzy się z trudnościami, które mogą znacznie utrudnić walkę o pole position i zwycięstwa w kolejnych kwalifikacjach.
Główne zmartwienie McLarena dotyczy obecnych ograniczeń w rozwoju samochodu. Obowiązujące przepisy aerodynamiczne FIA, które pozostaną stabilne do końca 2025 roku, powodują, że przestrzeń manewru dla inżynierów staje się coraz mniejsza. W praktyce oznacza to, że każda innowacja wprowadzona przez czołowe ekipy szybko jest kopiowana, a przewaga znikoma. Trudność w zaskoczeniu konkurencji nowatorskimi rozwiązaniami technicznymi jest coraz większa, co martwi pracujących z pasją specjalistów McLarena.
Lando Norris i Oscar Piastri konsekwentnie wyciągają maksimum możliwości z MCL38 w obecnym sezonie, a najnowsze poprawki na torach w Miami czy Imoli przyniosły zauważalny przyrost tempa. Jednak w tle tych sukcesów McLaren boryka się ze specyficznymi „wadami konstrukcyjnymi” – szczególnie dotyczą one tempa na jednym okrążeniu podczas kwalifikacji, porównując się do Red Bulla i Ferrari. Eksperci zauważają, że różnice w przyczepności i balansie auta nadal dają o sobie znać w kluczowych momentach czasówek.

Nie jest tajemnicą, że w padoku F1 wyścigi kwalifikacyjne zyskują z roku na rok na znaczeniu – szczególnie przy obecnej trudności w wyprzedzaniu i strategiach wyścigowych opartych na jednym pit stopie. Każdy zespół doskonale wie, że kluczowa jest tu pozycja startowa, a pozostawanie poza pierwszą linią oznacza często stratę szans na podium. Tu właśnie McLaren widzi swoją największą słabość: podczas gdy ich wyścigowa forma dorównuje, a momentami przewyższa Red Bulla czy Ferrari, to w sobotnich czasówkach brakuje jeszcze tej jednej dziesiątej sekundy, która przesądza o grze o zwycięstwo.
Dyrektor techniczny McLarena przyznał otwarcie, że obecne tempo postępu może nie wystarczyć, aby przechytrzyć konkurencję. Na domiar złego, wszyscy rywale nie śpią i nieustannie szukają sposobów na optymalizację każdego elementu bolidu. Patrząc na stagnację regulaminową do końca 2025, restrykcyjna walka o setne części sekundy może zamienić się w swoisty wyścig zbrojeń, który najbardziej docenią kibice żądni emocji i technicznych nowinek.
Jednakże McLaren nie zamierza składać broni. Szefostwo ekipy oraz cały sztab inżynierski już teraz analizują nowatorskie rozwiązania, które pozwolą w pełni wykorzystać potencjał bolidu na pojedynczym okrążeniu. Planowane jest m.in. dalsze udoskonalanie aerodynamiki tylnej osi, a także optymalizacja interakcji podwozia z ogumieniem. To właśnie tego typu detale mogą być elementem decydującym w walce o kolejne pole positions, zwłaszcza w sezonie 2025.
Pasjonaci królowej motorsportu mogą być więc spokojni – pomarańczowy zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Konsekwentnie pnąc się w górę, McLaren na stałe wpisał się do grona głównych pretendentów do tytułu mistrzowskiego i warto śledzić ich kroki, bo ci, którzy dziś sieją ziarna innowacji, jutro mogą zbierać plony spektakularnych zwycięstw. Kolejny sezon zapowiada się jako prawdziwa techniczna szachownica w walce o każdy centymetr toru!