Sergio Perez przeszedł niezwykle burzliwy sezon 2023 w barwach Red Bulla, wywołując sporo emocji zarówno wśród kibiców, jak i ekspertów Formuły 1. Meksykanin był często krytykowany za niestabilne wyniki, pojawiły się także spekulacje na temat jego przyszłości w zespole. Ostatecznie jednak Perez zachował swoje miejsce i podpisał przedłużenie kontraktu, co wywołało żywą dyskusję w padoku.
Wielu innych kierowców, którzy stanowili poważne zagrożenie dla pozycji Pereza – tacy jak Daniel Ricciardo, Yuki Tsunoda czy nawet młody Liam Lawson – dawali do zrozumienia, że czają się na fotel drugiego kierowcy Red Bulla. Jednak to właśnie 34-letni Perez okazał się tym, który przetrwał, mimo zawirowań i głośnych plotek na temat potencjalnych zmian. Jakie były kulisy tej decyzji i jakie perspektywy rysują się przed Meksykaninem na kolejne lata?
Christian Horner, szef zespołu Red Bull Racing, wielokrotnie publicznie podkreślał, jak ważne jest utrzymanie stabilności w składzie. Max Verstappen dominuje w stawce i zdobywa tytuły z ogromną przewagą, lecz kluczowe dla zespołu było również posiadanie solidnego „numeru dwa”, który pomaga w zdobywaniu mistrzostwa w klasyfikacji konstruktorów. Perez świetnie spełnił tę rolę, zwłaszcza w pierwszej połowie sezonu, kiedy prezentował równe tempo, a w kilku wyścigach rywalizował z Verstappenem jak równy z równym.

Nie można jednak zapominać o chwilach kryzysu. Perez przeżywał spore trudności, zwłaszcza w środkowej części sezonu, kiedy niejednokrotnie nie awansował do Q3 i musiał gonić stawkę z dalszych pozycji. Jego wyniki kontrastowały z nieosiągalnymi rezultatami Verstappena. Takie sytuacje wywołały naciski ze strony mediów oraz kibiców na Red Bulla, aby poszukiwać alternatywnych rozwiązań.
Daniel Ricciardo, który powrócił do padoku F1 po krótkiej przerwie, był postrzegany przez wielu jako naturalny kandydat do zastąpienia Pereza. Australijczyk, mający duże doświadczenie i bogatą historię sukcesów z Red Bullem, również nie ukrywał swoich ambicji. Warto dodać, że w siostrzanym zespole AlphaTauri dobrze prezentował się także Yuki Tsunoda, wykazujący się dojrzałością i szybkością, a Liam Lawson w swoim debiucie zebrał pozytywne recenzje.
Zarząd Red Bulla jednak postawił na doświadczenie i lojalność. Jak tłumaczono, samo środowisko F1 wywiera ogromną presję na kierowcach, przez co czasami nawet najlepszym zdarzają się gorsze momenty. Dodatkowo Perez w trudnych sytuacjach udowodnił, że potrafi się podnieść i zdobywać cenne punkty, nawet gdy miał problemy z bolidem lub niejasności w strategii. Dzięki zaufaniu, jakim został obdarzony przez zespół, Perez może teraz skoncentrować się na doskonaleniu swojej formy przed sezonem 2024.
Warto też docenić, jak dużo znaczy stabilna atmosfera w zespole – szczególnie w kontekście prac nad rozwojem samochodu. Dzięki temu Red Bull mógł skupić się na pracy z niezwykle szybkim RB19, a nie ciągłych zmianach kadrowych. Perez na pewno jest świadom, że kolejny sezon może być dla niego ostatnią szansą na udowodnienie, że zasługuje na miejsce obok Verstappena, zwłaszcza przy tak utalentowanej kolejce kierowców chętnych do ścigania się w mistrzowskim Red Bullu.
Fani Formuły 1 z zaciekawieniem będą przyglądali się, czy decyzja zespołu Red Bull okaże się słuszna. Czy Perez utrzyma wysoką formę, podejmie walkę z Verstappenem i pomoże zespołowi zdobyć kolejny tytuł? Jedno jest pewne – nadchodzący sezon zapowiada się ekscytująco nie tylko pod względem sportowym, ale i personalnym.