Meksykańska runda Mistrzostw Świata Formuły 1 przyniosła wiele emocji, zwłaszcza dla zespołu RB (dawniej AlphaTauri) oraz Yuki Tsunody. Japoński kierowca miał w tym wyścigu szansę na zdobycie cennych punktów, lecz decyzje strategiczne zespołu oraz incydenty na torze odebrały mu tę możliwość. Pomimo tego Tsunoda pokazał się z doskonałej strony, zwracając swoją jazdą uwagę całego padoku i potwierdzając rosnącą dojrzałość w drugim sezonie w królowej sportów motorowych.
Weekend na torze Autódromo Hermanos Rodríguez był dla Tsunody sporym wyzwaniem już od pierwszych treningów. RB musiał mierzyć się z trudnymi warunkami i problemami z ustawieniem bolidu, jednak zespół wykazywał się elastycznością taktyczną. Najwięcej emocji wzbudziła kontrowersyjna decyzja teamu, by wyposażyć Yukiego w miękką mieszankę opon wcześniej niż u konkurencji. Przy tej okazji RB otwarcie przyznało, że wiedzieli, iż taka strategia nie będzie optymalna na dłuższym dystansie, co w praktyce "zabiło szanse" kierowcy na pewny wynik punktowy.
Ta niekonwencjonalna strategia miała na celu pomóc Red Bull Racing w walce o jak najlepszy rezultat Maxa Verstappena, minimalizując zagrożenie ze strony potencjalnych safety carów i wpływając na układ wyścigu z perspektywy "bliźniaczej" ekipy. Takie działania nie są niczym niezwykłym w świecie Formuły 1, gdzie współpraca siostrzanych zespołów odgrywa niekiedy kluczową rolę w strategii. Nie zmienia to jednak faktu, że konsekwencje takich ruchów często odbijają się negatywnie na talencie i ambicjach młodych kierowców.
Pomimo pewnej frustracji związanej z decyzjami zespołu, Tsunoda wykazał się ogromną determinacją i dojrzałością. Jego wyprzedzania na torze, w tym spektakularny manewr na George’u Russellu z Mercedesa, zyskały aplauz zarówno ekspertów, jak i kibiców. To właśnie takie momenty pokazują, jak dużą klasę i agresję wyścigową prezentuje młody Japończyk, który coraz lepiej odnajduje się w stawce F1.
Niestety, na dalszej fazie wyścigu, walcząc już w punktowanej strefie, Tsunoda zderzył się z Oscarem Piastrim, co zakończyło jego walkę o pierwszą dziesiątkę. Analizując powtórki telewizyjne oraz reakcje ekspertów, incydent wydaje się klasycznym przykładem pecha i zbyt agresywnej jazdy, lecz nie może to przesłonić generalnie bardzo dobrego występu Japończyka. Wyraźnie widać, że Yuki robi stałe postępy, zarówno pod względem tempajazu, jak i pracy zespołowej.
Szefostwo RB, w tym Laurent Mekies i Peter Bayer, odnieśli się po wyścigu do zaistniałej sytuacji z pełną transparentnością. Przyznali, że priorytetyzacja potrzeb Red Bulla była jasna i wpłynęła na ostateczny obraz rywalizacji. „Yuki rozumie układy panujące w F1 i mimo osobistego rozczarowania swoim rezultatem, skupił się na wyciąganiu wniosków, które pozwolą mu jeszcze skuteczniej walczyć w kolejnych wyścigach” – podkreślił Mekies.
Pokaz konsekwencji, tempa i waleczności Yukiego Tsunody w Meksyku może przyczynić się do większego zainteresowania jego osobą w kontekście przyszłości – nie tylko w samym zespole RB, ale także jako potencjalny kandydat do awansu w hierarchii F1. Przed Japończykiem kolejne wyzwanie, jakim będzie wyścig w São Paulo, gdzie już zapowiada mobilizację i walkę o pierwsze punkty w trwającym sezonie.
Kibice, którzy dotychczas zastanawiali się nad faktycznym potencjałem Tsunody, po meksykańskim Grand Prix mają mocne podstawy, by dalej mu kibicować. Bez względu na decyzje strategiczne czy politykę zespołową, determinacja, umiejętności i charakter Yukiego sprawiają, że staje się on jednym z najjaśniejszych punktów młodego pokolenia w Formule 1.