Drugi trening przed Grand Prix Kanady przyniósł fanom Formuły 1 wiele emocji i niespodzianek. Słynny tor imienia Gillesa Villeneuve’a w Montrealu powitał kierowców w mieszanych warunkach pogodowych, co przełożyło się na wyjątkową dynamikę sesji. Lewis Hamilton pokazał się z bardzo dobrej strony, plasując Mercedesa na szczycie tabeli czasów, choć to Ferrari w kompletnym składzie konsekwentnie naciskało na Brytyjczyka, notując miejsca tuż za nim. Natomiast Lando Norris, jeden z faworytów ostatnich Grand Prix, zakończył trening przedwcześnie po spotkaniu ze ścianą – była to jedna z najbardziej komentowanych sytuacji całej sesji.
Wyniki drugiego treningu pokazały, że Mercedes powoli wraca do gry, a Hamilton, zdobywca siedmiu tytułów mistrza świata, odnalazł w końcu optymalne ustawienia w swoim bolidzie. To doskonała wiadomość dla sympatyków tego zespołu, którzy tęsknią za czasami dominacji ekipy z Brackley. Brytyjczyk nie krył zadowolenia ze swojego rezultatu, ale zdaje sobie sprawę, że walka o pole position będzie niezwykle zacięta.
Ferrari, mimo wcześniejszych wątpliwości dotyczących tempa wyścigowego, pokazało siłę podwójną obecnością na szczycie tabeli. Carlos Sainz oraz Charles Leclerc uzyskali czasy niewiele słabsze od Hamiltona, co zwiastuje ekscytujący pojedynek podczas kwalifikacji. Czerwone bolidy prezentowały się bardzo stabilnie zarówno podczas przejazdów na jednym okrążeniu, jak i podczas symulacji dłuższych stintów.
Niestety, powody do zmartwienia miał Lando Norris, który zakończył swoją sesję przed czasem. Kierowca McLarena uderzył w barierę po nieprzewidzianej utracie przyczepności, uszkadzając przednie skrzydło bolidu. Choć McLaren skupił się natychmiastowo na naprawie szkód, nie udało się już wrócić na tor przed zakończeniem treningu. Incydent ten powinien być ostrzeżeniem dla całej stawki – tor w Montrealu, znany z ograniczonych stref wyjazdowych i bliskości betonowych ścian, nie wybacza najmniejszych błędów kierowców.
Pogoda dodała „pikanterii” do drugiego treningu – przechodzące nad obiektem chmury i przelotne opady znacząco wpłynęły na zmienność warunków na torze. Przełożyło się to na znaczące różnice w tempie z okrążenia na okrążenie, więc dane z sesji mogą okazać się kluczowe na kolejne dni weekendu wyścigowego. Mechanicy wszystkich zespołów nie mieli łatwego zadania, starając się umożliwić swoim kierowcom optymalny wykorzystanie czasu po dynamicznym rozpoczęciu treningu na suchym torze i zmianach w przyczepności w trakcie sesji.
Nieco poniżej oczekiwań wypadli Red Bull Racing – zarówno Max Verstappen, jak i Sergio Perez mieli trudności ze znalezieniem idealnego balansu samochodu. Holenderski mistrz świata narzekał na przegrzewający się silnik oraz problemy z trakcją, co odbiło się na jego tempie. Choć team z Milton Keynes znany jest z szybkiego rozwoju w trakcie weekendu, już teraz widać, że rywale nie zamierzają łatwo oddać pola aktualnym mistrzom świata.
Sensacyjnie prezentowały się też niektóre zespoły środka stawki. Aston Martin poprawił stabilność swojego auta, a Fernando Alonso popisał się kilkoma błyskotliwymi czasami. Williams oraz Alpine również znalazły się w pierwszej dziesiątce, pokazując, że walka o punkty może być bardziej otwarta niż kiedykolwiek.
Podsumowując, drugi trening przed Grand Prix Kanady nie tylko zaostrzył apetyt fanów przed kolejnymi sesjami, ale także udowodnił, jak nieprzewidywalna potrafi być Formuła 1. Rywalizacja na ulicach Montrealu w gęsto zabudowanym i wąskim torze to zawsze gwarancja nieoczekiwanych zwrotów akcji. Jeśli tempo z treningów znajdzie odzwierciedlenie w kwalifikacjach i samym wyścigu, kibice mogą spodziewać się prawdziwego spektaklu!