Każdy kibic Formuły 1 zna niezwykłe momenty triumfu i kunsztu kierowców, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii tego sportu. Jednak nawet największym talentom zdarzają się chwile słabości, a pomyłki popełniane przez legendy wpisały się w charakter F1 tak samo, jak rekordowe przejazdy. Dziś przyjrzymy się najbardziej zapadającym w pamięć „wpadkom” największych gwiazd królowej motorsportu – od dramatycznych przeoczeń, przez mechaniczne pomyłki, aż po zaskakujące błędy strategiczne, które kosztowały ich zwycięstwa lub punkty.
Na pierwszy plan wysuwa się błąd Ayrtona Senny z Grand Prix Monako 1988 roku. Brazylijczyk dominował z ogromną przewagą, lecz chwila dekoncentracji sprawiła, że uderzył w barierę w Portier – tuż przed tunelem. Jego frustracja była ogromna, tym bardziej że to miał być wieczór jego chwały. To dowód na to, że nawet najwięksi ryzykują, walcząc do końca i czasem właśnie to prowadzi do katastrofy.
Nie można pominąć Michaela Schumachera, który w Grand Prix Węgier 1998 roku padł ofiarą błędu... Ferrari w pit stopie, przez co stracił kilkanaście cennych sekund. Jednak to jego zagranie w Grand Prix Monako 2006, gdzie celowo zatrzymał bolid w Rascasse, by utrudnić rywalom walkę o pole position, do dziś budzi kontrowersje i przypomina, jak cienka bywa granica między geniuszem a błędem. Głosy kibiców i ekspertów podzieliły się co do motywacji „Czerwonego Barona”.

Współczesnym przykładem może być Lewis Hamilton, jeden z najbardziej utytułowanych kierowców obecnych czasów. Jego błąd strategiczny na końcu Grand Prix Azerbejdżanu 2021 polegający na przypadkowym przełączeniu „brake magic” kosztował go szansę na triumf, w momencie w którym wydawało się, że zwycięstwo ma jak w banku. Brytyjczyk po latach wyścigów udowodnił jednak, że intensywność walki w końcówce potrafi przytłoczyć nawet mistrza.
Sebastian Vettel również nie uniknął wpadek. Jego spektakularny spin podczas Grand Prix Niemiec 2018 na mokrej nawierzchni był prawdziwą katastrofą, gdy prowadził wyścig przed lokalną publicznością. Niemiec, który słynął z chłodnej głowy, udowodnił, że presja własnych kibiców może dodać ciężaru każdemu kierowcy – nawet czterokrotnemu mistrzowi świata.
Również Max Verstappen, aktualny dominator F1, doświadczał wpadek we wczesnym etapie kariery. Zbyt agresywne manewry i błędne oceny sytuacji, m.in. podczas Grand Prix Monako czy Brazylijskiego GP, stały się dla niego lekcją pokory i znakiem, że młodość, talent oraz brak doświadczenia to mieszanka wybuchowa.
Tego typu pomyłki nie są wyłącznie domeną kierowców – zespoły inżynierów i mechaników również mają na sumieniu głośne „gaffes”. Słynny pit stop Ferrari w Malezji 2013, kiedy to zamontowano zły komplet opon Felipe Massie, czy głośny komunikat „Fernando is faster than you” w Hockenheim 2010, pokazują że presja w padoku nie ustępuje tej za kierownicą.
Czy takie błędy są powodem do wstydu? W pewnym sensie tak, ale też udowadniają, że Formuła 1 to sport ludzi, a nie maszyn. Każda, nawet najmniejsza pomyłka, jest częścią wielkiej historii i buduje legendę kierowców oraz zespołów. Fani kochają F1 właśnie za to: nieprzewidywalność, dramatyzm i ludzkie emocje, które nieustannie dopisują kolejne rozdziały do fascynującej rywalizacji na torze.