W świecie Formuły 1 nie brakuje osobowości niezwykłych, charyzmatycznych, a czasem kontrowersyjnych. Jedną z nich bez wątpienia jest Helmut Marko – człowiek, który na przestrzeni lat stał się nie tylko znakiem rozpoznawczym Red Bulla, ale też ikoną działań zespołu na wielu płaszczyznach. Jego nagłe odejście to koniec pewnej ery, która tak mocno zapisała się w historii współczesnej Grand Prix.
Austriacki doktor Marko przez ponad dwie dekady sprawował pieczę nad rozwojem młodych talentów, kładąc fundamenty pod potęgę, jaką dziś jest Red Bull Racing. To on miał decydujący wpływ na politykę juniorsko-zawodniczą, stawiając odważne, często niepopularne decyzje. Jednak efektów jego pracy nie sposób podważyć – to właśnie dzięki Marko Red Bull wprowadził do Formuły 1 takie nazwiska jak Sebastian Vettel, Daniel Ricciardo, Carlos Sainz czy Max Verstappen, co sprawiło, że koncern energetyczny na trwałe wpisał się do peletonu dominatorów F1.
Marko wyróżniał się bezkompromisowym podejściem do zarządzania i niebywałym nosem do wyłapywania wybitnych talentów. Słynął z surowości, a jednocześnie był orędownikiem dawania szansy młodym kierowcom w kluczowych momentach ich kariery. Jego metody nieraz wywoływały burzę w środowisku sportu motorowego, lecz nie można mu odebrać wierności własnym przekonaniom oraz nieustannego dążenia do perfekcji.
Dla wielu kibiców Formuła 1 kojarzy się dzisiaj z wielkimi korporacjami, bezosobową maszyną marketingową i politycznymi gierkami. Marko natomiast był jednym z tych nielicznych, którzy wciąż wierzyli w „wyścigi dla wyścigów”. Sam będąc w przeszłości utalentowanym kierowcą – jego obiecującą karierę zakończył tragiczny wypadek w Le Mans w 1972 roku – rozumiał pragnienie walki i głód sukcesu bardziej niż ktokolwiek inny w padoku.
Na przestrzeni lat Red Bull pod wodzą Marko stał się niemal szkółką mistrzów świata. Kosztem indywidualności i niezachwianej lojalności wobec wyników, młodzi kierowcy musieli udowadniać swoją wartość niemal natychmiast. Z jednej strony wywoływało to napięcia i liczne kontrowersje (jak chociażby częste zmiany na fotelu drugiego kierowcy), z drugiej – budowało legendę bezlitosnego systemu, w którym tylko najsilniejsi mogli przetrwać.
Wśród licznych decyzji Marko na szczególne uznanie zasługują te najodważniejsze, jak powierzenie bardzo młodemu Maxowi Verstappenowi miejsca w głównym zespole, co zaowocowało później rekordami wszech czasów i nową fazą dominacji Red Bulla. Był to ruch ryzykowny, lecz idealnie wpisujący się w filozofię bycia zawsze o krok przed konkurencją – filozofię, którą Marko wyznawał przez całą swoją karierę menedżerską.
Odejście Helmuta Marko to moment refleksji nad tym, jak wiele Formuła 1 zawdzięcza ludziom z pasją, wyrazistym charakterem i bezgranicznym oddaniem wyścigom. Choć czas nieubłaganie niesie zmiany, a zespół Red Bull już szykuje się do nowej fazy rozwoju, trudno wyobrazić sobie padok bez energii i surowego profesjonalizmu „doktora”. W erze, w której sport stopniowo traci swój pierwotny charakter, odejście takiego „prawdziwego wyścigowca” jak Marko zostawia wyraźny ślad.
Pozostaje mieć nadzieję, że nowa generacja menadżerów, kierowców i szefów zespołów będzie czerpać z lekcji, jakie zostawił po sobie Helmut Marko. Jego spuścizna jest żywa nie tylko w amerykańskich układach Red Bulla, ale w całym świecie Formuły 1, gdzie liczy się odwaga, niekonwencjonalne myślenie i – przede wszystkim – niezłomna wiara w talent.