W miniony weekend kibice Formuły 1 po raz pierwszy w historii mieli okazję oglądać ściganie na słynnych ulicach Las Vegas. To wydarzenie miało stać się jednym z najbardziej widowiskowych momentów całego sezonu. Niestety, dla Lewisa Hamiltona był to jeden z najtrudniejszych i najbardziej frustrujących wyścigów ostatnich lat. Siedmiokrotny mistrz świata oficjalnie przyznał się do poważnych problemów z bolidem Mercedesa oraz do tego, że nie potrafił znaleźć odpowiedniego tempa przez cały weekend.
Już od pierwszych treningów widać było, że Mercedes nie może odnaleźć się na nowej, liczącej ponad 6 kilometrów, ulicznej pętli. Hamilton skarżył się na brak przyczepności, przegrzewające się opony oraz trudności z utrzymaniem balansu samochodu. Zespół próbował różnych ustawień, jednak żadne nie pozwoliły zbliżyć się do czołowych czasów. W kwalifikacjach Lewis zajął daleką, rozczarowującą pozycję i już wtedy było jasne, że będzie to dla niego weekend pełen wyzwań.
Sam wyścig przebiegał w podobnym tonie. Hamilton przez dużą część rywalizacji nie mógł nawiązać walki z czołówką i musiał godzić się na jazdę poza punktowaną dziesiątką. Zawodnik nie krył irytacji w radiowych komunikatach, szczerze informując inżynierów o fatalnym prowadzeniu bolidu i braku pewności za kierownicą. Ostatecznie, mimo kilku spektakularnych manewrów i sprzyjających sytuacji na torze, Brytyjczyk ukończył rywalizację na dalekim miejscu, zdecydowanie poniżej oczekiwań własnych oraz fanów.
W komentarzu po wyścigu Hamilton nie owijał w bawełnę: otwarcie nazwał weekend w Las Vegas „horrendalnym” i podkreślił, że doświadczył ogromnych problemów zarówno z autem, jak i z adaptacją do specyfiki nowego toru. Brytyjczyk zwrócił uwagę na trudności z dogrzewaniem opon, szczególnie podczas nocnych sesji, kiedy temperatura asfaltu szybko spadała. Zauważył też, że charakterystyka nowego obiektu – z długimi prostymi oraz ciasnymi szykanami – faworyzowała zespoły, które lepiej radziły sobie z generowaniem docisku i optymalizacją strategii pit stopów.
Choć Mercedes już od dawna boryka się ze wzlotami i upadkami, tak słaba forma w Las Vegas była dla wielu szokiem. Hamilton, który znany jest z perfekcyjnego przygotowania i błyskotliwych manewrów wyprzedzania, tym razem wydawał się bezradny wobec trudności technicznych. Eksperci podkreślają, że sytuacja ta może stanowić sygnał ostrzegawczy dla całego zespołu na przyszłość, zwłaszcza w kontekście kolejnych nowych Grand Prix na miejskich torach.
Kibice Mercedesa i Hamiltona muszą jednak uzbroić się w cierpliwość. Zespół z Brackley już zapowiedział gruntowną analizę problemów z Vegas i przeprowadzenie serii testów przed ostatnimi rundami tego sezonu. Wszystko po to, by przywrócić bolidowi odpowiednią konkurencyjność i zapewnić Lewisowi możliwość walki o najwyższe lokaty w przyszłości.
Wyścig w Las Vegas przejdzie do historii nie tylko jako spektakularne wydarzenie sportowe, ale także jako symboliczny moment zwrotny w sezonie dla Mercedesa i Lewisa Hamiltona. Przed zespołem stoi teraz trudne zadanie – wyciągnąć wnioski i wrócić do formy, która przez lata budziła respekt w całym padoku Formuły 1.