Fani Colapinto, kibice australijskiego kierowcy, uzyskali dostęp do jego osobistego adresu e-mail, a następnie grozili mu śmiercią.
Świat, ludzkość, społeczeństwo znajdują się obecnie w niesamowitych głębinach, co doskonale ilustruje ten przypadek. Autora tych słów porwała i utrzymała w świecie sportów motorowych możliwość stawiania pierwszych, "badawczych" kroków w środowisku, które było dalekie od tego rodzaju wrogości. Bowiem kibice Ferrari, Mercedesa czy Red Bulla, McLarena doskonale współistnieli obok siebie na trybunach. W świecie sportów motorowych panowała rodzinna atmosfera, braterstwo, cisza i pokój. Obecnie już tego nie ma, wystarczy spojrzeć na komentarze pod odpowiednimi publikacjami, niemal wszystkie przywołują najniższe formy chuligaństwa piłkarskiego. Niestety. Doohan otrzymał mocny przedsmak tego przed Grand Prix Miami, gdzie dla bezpieczeństwa wynajęto mu osobistą ochronę.
Nowicjusz, który i tak był w trudnej sytuacji, został całkowicie przytłoczony tym zdarzeniem, według plotek miał trudności z zasypianiem. Jesteśmy pewni, że Franco Colapinto również potępia to głęboko, ale faktem jest, że nic już tego nie zmieni, Jack Doohan z dużym prawdopodobieństwem może pożegnać się na zawsze z marzeniami o Formule 1...
Fot. PlanetF1 / Getty Images
