Sezon 2025 w Formule 1 zapowiada się niezwykle emocjonująco, a jednym z zespołów, na których skupia się uwaga kibiców i ekspertów, jest McLaren. Brytyjska ekipa od kilku sezonów walczy o powrót do elity, lecz pierwsze wyścigi ujawniają, że ich najnowsza konstrukcja – tegoroczny bolid – jest wyjątkowo wymagająca dla kierowców. Grand Prix Azerbejdżanu pokazało dobitnie, iż McLaren musi stawić czoła nie tylko rywalom, ale też własnemu samochodowi.
Już od pierwszych treningów widać było, że kierowcy McLarena zmagają się ze specyficznymi zachowaniami bolidu na torze ulicznym w Baku. Z jednej strony, auto potrafi być szybkie na prostych, z drugiej jednak skomplikowana charakterystyka zakrętów sprawia, że jego prowadzenie staje się nieprzewidywalne. Szczególną trudność przysporzyło nieregularne rozkładanie docisku, przez co zarówno Lando Norris, jak i Oscar Piastri nie mogli w pełni zaufać swojemu sprzętowi. To przekładało się na mniejsze tempo szczególnie w ciasnych sekwencjach zakrętów, gdzie stabilność jest kluczowa.
Współczesna Formuła 1 wymaga perfekcyjnego wyważenia pomiędzy dociskiem, a oporem powietrza, a na torach ulicznych widać te niuanse jak w soczewce. Baku, ze swoimi długimi prostymi oraz bardzo technicznym ostatnim sektorem, okazało się sprawdzianem nie tylko dla silnika Mercedesa pod maską McLarena, ale przede wszystkim dla aerodynamiki oraz sposobu korzystania z opon. Inżynierowie brytyjskiej stajni przyznają, że bolid jest bardzo czuły na zmiany ustawień, co z jednej strony daje potencjał rozwojowy, z drugiej jednak sprawia, że niewielkie zmiany w balansie mogą prowadzić do gwałtownej utraty osiągów.

Wielu ekspertów podkreśla, że jednym z wyzwań stojących przed Lando Norrisem i Oscarem Piastrim są tzw. „okna pracy” opon. McLaren ma kłopot z utrzymaniem ogumienia w optymalnej temperaturze przez cały czas trwania wyścigu, zwłaszcza kiedy tempo różni się w trakcie kolejnych stintów. Niewłaściwa temperatura potrafi zepsuć każdy walor aerodynamiczny, a to prowadzi do większej degradacji opon oraz spadku przyczepności.
Co ciekawe, kierownictwo zespołu podkreśla, że choć aktualny model nie jest przyjazny dla kierowców, jego potencjał rozwojowy jest bardzo duży. Planowane są intensywne aktualizacje, które mają poprawić stabilność tylnej osi i ogólną przewidywalność prowadzenia. McLaren potrafi już dzisiaj generować dobre czasy okrążeń przy czystej jeździe, jednak wyzwanie stanowi powtarzalność tych wyników przez cały weekend Grand Prix oraz odporność na nagłe zmiany warunków atmosferycznych czy przypadkowe incydenty na torze.
Kibice mogą być pewni, że inżynierowie nie poprzestaną na obecnym poziomie. Sztab McLarena doskonale rozumie, że współczesna F1 to nie tylko walka o dziesiąte sekundy, ale przede wszystkim o zaufanie kierowcy do swojego narzędzia pracy. Sprawienie, że bolid stanie się bardziej przewidywalny, może przynieść znaczący postęp w klasyfikacji – szczególnie w erze, gdy stawka jest tak wyrównana.
Grand Prix Azerbejdżanu pokazało skalę wyzwania, ale też otworzyło nowe kierunki rozwoju. McLaren ma potencjał, by stać się jednym z liderów sezonu, o ile zdoła ujarzmić własny bolid. Fani zespołu mogą trzymać kciuki za szybki postęp, mając nadzieję, że kolejne wyścigi przyniosą wyczekiwane przełamanie i powrót na podium. Jedno jest pewne: nadchodzące miesiące dla McLarena będą pełne pracy, ale także i emocji dla całego świata Formuły 1.