Grand Prix Niemiec 2019 na torze Hockenheim to jeden z tych wyścigów, które na długo zapadną w pamięć zarówno fanów, jak i samych kierowców. Gdy Formuła 1 wróciła na legendarny niemiecki obiekt, nikt nie spodziewał się, że wydarzenia tego popołudnia przejdą do historii mistrzostw świata. Deszczowe warunki, nieprzewidywalność strategii i błędy największych gwiazd sprawiły, że rywalizacja była absolutnie nieprzewidywalna. Każdy Zakręt, każda decyzja padokowa mogły zadecydować o triumfie lub spektakularnej porażce.
Deszcz nadciągnął nad Baden-Wirtembergię jeszcze przed startem. Od pierwszych minut nawierzchnia zmieniała się niczym kalejdoskop. Warunki wymagały od ekip nie tylko błyskawicznej reakcji, lecz także ogromnej odwagi. Kierowcy balansowali na granicy przyczepności, a niechlubnym bohaterem dnia stały się… bandy oraz żwirowe pułapki czekające tuż poza linią jazdy. Wielu faworytów boleśnie przekonało się, jak zdradliwy potrafi być Hockenheim, gdy złapie deszcz.
Lewis Hamilton prowadził po starcie, ale tragiczna dla Mercedesa decyzja o zbyt późnej zmianie opon oraz niepewna jazda na granicy przyczepności sprawiły, że z walki o zwycięstwo zaczęli odpadać kolejni pretendentci. Charles Leclerc i Nico Hülkenberg mieli przed sobą życiową szansę na zwycięstwo – obaj jednak zakończyli dzień na poboczu po nieudanym manewrze na zdradliwej nawierzchni.

Podczas gdy jeden po drugim faworyci żegnali się z podium, sytuację z zimną krwią wykorzystał Max Verstappen. Holender wykazał się olbrzymią dojrzałością, świetnie manewrując między rywalami, którzy nie potrafili odnaleźć się w chaotycznych warunkach. Co ciekawe, Verstappen pomimo piruetu w pierwszej fazie wyścigu zachował spokój i obrał idealną strategię pit-stopów, która w końcówce dała mu pierwszą, historyczną wygraną na torze Hockenheim.
Nie mniej fascynująca była walka o dalsze miejsca na podium. Sebastian Vettel po starcie z ostatniej pozycji zademonstrował fenomenalne umiejętności i drapieżność, awansując w ekspresowym tempie – niemal niezauważalnie dla reszty stawki – aż na drugie miejsce na mecie. Tak efektywnej jazdy w wykonaniu czterokrotnego mistrza świata nie widziano od dawna. Trzeci na metę wjechał niespodziewanie Daniil Kwiat, dając zespołowi Toro Rosso niezwykle rzadkie podium i największy sukces od czasów sensacyjnego zwycięstwa Sebastiana Vettela w 2008 roku.
To Grand Prix po raz kolejny potwierdziło, że wyścigi w deszczu są największym sprawdzianem nie tylko umiejętności kierowców, ale również nerwów i intuicji zespołów w boksach. Nawet najwięksi mistrzowie musieli uznać wyższość natury – dość wspomnieć o Hamiltonie, który ukończył wyścig poza podium czy Bottasie, kończącym rywalizację w żwirze, z dala od punktów.
GP Niemiec 2019 było kwintesencją nieprzewidywalności Formuły 1. Dla Verstappena był to triumf potwierdzający, że nawet najbardziej szalone warunki potrafią wyłonić niezwykłego mistrza. Vettel udowodnił, że nigdy nie wolno go skreślać, a kibice po latach będą wspominać te zmagania jako jeden z najbardziej niesamowitych spektakli w historii sportu. Dla fanów, inżynierów i samych kierowców Hockenheim w deszczu pozostaje legendarnym przykładem tego, jak piękny, dramatyczny i niebezpieczny potrafi być motorsport na najwyższym poziomie.