Carlos Sainz miał dość tego, że zespoły czołowe postrzegają go, jakby nie był czołowym kierowcą. Hiszpan rzeczywiście uważa się za takiego, więc jeśli góra nie idzie do Mahometa...
W ten sposób młodszy Sainz wziął sprawy w swoje ręce i postanowił dołączyć do elity mistrzów świata Williamsa. Kosztuje, ile chce:
„Już znam F1, wyciągnąłem wnioski, ale wolałbym o tym nie mówić więcej. Ci, którzy śledzą Formułę 1, dokładnie wiedzą, że niektóre decyzje niekoniecznie są podejmowane na podstawie profesjonalnych przesłanek, nawet w największych zespołach. Powiedziałem sobie, że jeśli już nie pozwalają mi przejść do zespołu, który ma szansę na mistrzostwo świata, to pójdę do zespołu, z którego sam stworzę czołowy zespół. W Williamsie mam idealne warunki do tego. Dużo rozmawiałem z Jamesem Vowlesem, co i jak sobie wyobraża, a jego wizja przekonała mnie, że będę w dobrym miejscu, aby razem zrobić coś wielkiego!
To już pół roku temu, ale od tego czasu moje przekonanie, że idę w dobrym kierunku w odniesieniu do moich celów, jest jeszcze silniejsze. Wszyscy pracują na 100%, abyśmy osiągnęli cel. Trafiłem do zespołu, w którym liczy się czynnik ludzki i liczy się opinia, pracujemy nad długoterminowym i motywującym projektem, którego celem jest zdobycie tytułu mistrza świata.” - powiedział Carlos Sainz.
Foto: Williams F1