Maks Verstappen, dotąd dominator sezonu Formuły 1 w barwach Red Bull Racing, podczas weekendu wyścigowego w Katarze dostał pierwszego poważnego "kopa" od nieoczekiwanej strony. Holenderski kierowca i jego zespół, będący liderami mistrzostw świata, znaleźli się w nietypowej sytuacji pod względem ustawień bolidu – w miejscu, gdzie każdy błąd kosztuje wyjątkowo drogo. Owalny, szybki tor Losail położony na pustyni okazał się wyjątkowo wymagający, a decyzje dotyczące setupu RB19 mogą wpłynąć na dalszy przebieg jego walki o tytuł oraz sobotni Sprint.
Już podczas pierwszych treningów Verstappen narzekał na brak balansu auta i zaskakująco niską przyczepność na tylnej osi. Red Bull przywykł do perfekcyjnego przygotowania maszyny pod każdy tor, ale wyjątkowe warunki w Katarze, w połączeniu z bardzo ograniczonym czasem na testowanie — tylko jeden trening przed kwalifikacjami — postawiły wszystkich pod ścianą. W konsekwencji ekipa przyznała się do ryzykownego wyboru ustawień na kwalifikacje, które nie sprawdziły się na dłuższym dystansie.
Co ciekawe, a może nawet niepokojące dla Verstappena, konkurenci – zwłaszcza kierowcy McLarena oraz Mercedesa – błyskawicznie odnaleźli się w zmieniających się warunkach. Lando Norris i Oscar Piastri zaprezentowali wręcz wzorcowe tempo na pojedynczym okrążeniu, a i na treningach wyścigowych mogli pochwalić się stabilnym balansem. Dla Verstappena, który tego dnia nie mógł wydobyć pełnego potencjału swojego auta, Sprint zapowiada się jako walka o przetrwanie i minimalizowanie strat.
Katar należy do nowej fali torów, które wymuszają na zespołach szereg kompromisów – agresywne krawężniki, kurz i momentami mocno zmieniająca się przyczepność. To sprawiło, że zespoły zorganizowały coś na kształt wyścigu z czasem nie tylko na torze, ale i w garażach. Eksperci podkreślają, że przy jedynym treningu przed Sprintem, wybory dotyczące ustawień są niczym gra w ruletkę. Verstappen po kwalifikacjach nie ukrywał rozczarowania i podkreślił, że wyzwaniem będzie po prostu przetrwać sobotnie zmagania i utrzymać się na czele stawki, nie ryzykując większych problemów technicznych ani kolizji.
W dodatku regulaminowy Sprint przejeżdżany w ekstremalnych warunkach pogodowych, z temperaturami sięgającymi blisko 40 stopni, jeszcze bardziej komplikuje życie kierowców – zarówno pod kątem zarządzania oponami, jak i utrzymania optymalnej pracy jednostki napędowej. To oznacza, że choć Verstappen wydaje się być murowanym faworytem do tytułu, tym razem będzie musiał wykazać się legendarną umiejętnością chłodnej głowy i mądrym zarządzaniem tempem, nie angażując się w niepotrzebną walkę koło w koło na każdym okrążeniu.
Niezwykle ciekawie zapowiada się także walka McLarena z Mercedesem, bowiem oba zespoły wyczuły szansę na solidny punktowy zysk w sytuacji, gdy Red Bull nie jest już nie do pokonania. Norris i Hamilton głośno deklarują gotowość do agresywnych manewrów podczas Sprintu, jeśli tylko pojawi się luka w defensywie Verstappena. Fani F1 mogą więc oczekiwać jednego z najbardziej emocjonujących wyścigów sprinterskich w ostatnich latach – pełnego niespodzianek, strategicznych „mind games” i walki na limicie wytrzymałości zarówno kierowców, jak i maszyn.
Pozostaje więc pytanie: czy Verstappen zdoła wykrzesać ze swojego Red Bulla tyle tempa, by nie stracić pozycji lidera, czy jednak po raz pierwszy w tym sezonie zmuszony będzie zaakceptować rolę "ofensywnego defensora"? Jedno jest pewne – fani Królowej Motorsportu z niecierpliwością będą obserwować każdy zakręt toru Losail, bo ten Sprint może przynieść nie tylko zwrot akcji w klasyfikacji, ale również… przełamanie doskonałej passy Verstappena.