Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) niedawno zaktualizowała system przydzielania punktów do tzw. superlicencji – kluczowego elementu umożliwiającego kierowcom udział w Formule 1. Najnowsze zmiany w szczególności dotykają amerykańskiej serii IndyCar, serii uznawanej przez wielu ekspertów i kibiców za jedną z najbardziej wymagających na świecie. Czy dzięki nowym regulacjom topowi kierowcy z USA będą mieli łatwiejszą drogę do F1?
Do tej pory, system punktowy przydzielany za osiągnięcia w seriach niższych względem F1 często spotykał się z krytyką, zwłaszcza ze strony środowiska IndyCar. Wielu uznawało, że osiągnięcia zawodników z tej serii nie są odpowiednio doceniane, przez co talentom zza oceanu trudniej było zdobyć miejsce w królowej motorsportu. FIA postanowiła odpowiedzieć na te głosy i właśnie ogłosiła nowy podział punktów, który sprawia, że IndyCar zostaje bardziej wyeksponowana i nagrodzona niemal na tym samym poziomie co Formuła 2.
Zmiany są zdecydowanie korzystne dla zwycięzców oraz czołówki klasyfikacji generalnej IndyCar. Mistrz serii będzie teraz otrzymywał 50 punktów do superlicencji – dokładnie tyle samo, ile triumfator Formuły 2. Drugie miejsce to już 40 punktów, a trzecie 30 punktów. Oznacza to, że trzej najlepsi kierowcy IndyCar będą mogli bezpośrednio spełnić warunek otrzymania superlicencji FIA, która wymaga uzyskania 40 punktów w ciągu ostatnich trzech lat startów.
Zmiany w systemie punktów mają również zachęcić menedżerów zespołów Formuły 1 do szerszego scoutingowania młodych talentów spoza europejskich serii. IndyCar, choć ma zupełnie inną charakterystykę niż F1 – tory asfaltowe i uliczne wymieszane z owalami, inna strategia czy brak wsparcia fabryk F1 – wychowała wielu świetnych kierowców, którzy teoretycznie mogliby świetnie odnaleźć się także w najbardziej zaawansowanej technicznie serii wyścigowej świata.
Co ciekawe, decyzja FIA została podjęta zaledwie kilka tygodni po licznych sugestiach ze świata motorsportu, by zakończyć „izolację” amerykańskiej serii. Echa tej dyskusji były szczególnie głośne po ostatnich testach Coltona Herty, który mimo sukcesów w IndyCar nie mógł zdobyć wymaganej liczby punktów na superlicencję. Zapowiedź zmian została pozytywnie odebrana przez środowisko IndyCar, jak również samych zawodników i kibiców, którzy mają nadzieję zobaczyć więcej rywalizacji transatlantyckiej już w najbliższych sezonach.
Nowy system punktowy sprawia, że nie tylko zwycięzcy, ale też kierowcy klasyfikowani na miejscach cztery do dziesięć dostaną więcej punktów niż dotychczas. To z kolei realnie podnosi szanse młodych, utalentowanych Amerykanów na bezpośrednią ścieżkę do F1. Warto przypomnieć, że do tej pory, aby trafić do Formuły 1, kierowca z IndyCar często musiał szukać alternatywnych metod – takich jak starty testowe, różne zniżki od FIA czy nawet transfer do serii europejskich.
Nowe przepisy otwierają więc zupełnie nowe możliwości przed zawodnikami IndyCar. Na zmianach mogą skorzystać także same zespoły F1, które będą mieć dostęp do jeszcze szerszego grona młodych talentów z odmiennym doświadczeniem wyścigowym. W dłuższej perspektywie zmiana ta może przyczynić się do zwiększenia popularyzacji Formuły 1 w Stanach Zjednoczonych oraz poprawy jakości sportowej całej serii – a kibice mogą spodziewać się jeszcze bardziej międzynarodowej i emocjonującej stawki kierowców na starcie każdego Grand Prix!